Cześć,
Zapraszam Was na kolejny już wywiad z cyklu Polka za granicą :) Postanowiłam nieco urozmaicić tematykę bloga, dlatego co jakiś czas będzie pojawiał się wywiad z kobietami żyjącymi poza granicami Polski głównie blogerkami. Czy im się to podoba ? Dowiecie się po przeczytaniu każdego nowego wpisu z nimi w roli głównej :) Dzisiaj jak wskazuje tytuł pytania będą skierowane do Uli autorki bloga www.lilalen.pl
-
Jaki był powód, że nie zostałaś w Polsce?
- Dlaczego wybrałaś Rosję?Ula: Rosji w zasadzie nie wybrałam. Po prostu tutaj mieszka i pracuje mój mąż. Rosję zawsze chciałam zobaczyć, jednak zwykle pojawiały się inne ważniejsze sprawy, inne cele podróży. A zwiedzanie Rosji odsuwało się w czasie. Los bywa jednak przewrotny i sam zmusił mnie w końcu do wyjazdu.
-
Jak długo już tam mieszkasz i czy planujesz powrót do Polski czy raczej nie?
-
Do czego najbardziej nie mogłaś się przyzwyczaić zaraz po przyjeździe?Ula: Do szumu, tempa życia. Moskwa to ogromne miasto, wielkie przestrzenie i szerokie ulice. A ja w zasadzie kocham przyrodę, spokój, zieleń i lubię mieszkać na peryferiach. Dobrze, że niedaleko obecnego miejsca zamieszkania mamy ogromny zabytkowy park, pozostałość po pradawnej osadzie. Lubię tam chodzić, jest tam wszystko, żeby się zrelaksować: stare dęby, sady jabłoniowe, rzeka i źródełko, magiczne kamienie, cerkwie i stary drewniany pałac carski. Do czego jeszcze nie mogę przywyknąć, to chyba brak rozkładów jazdy transportu miejskiego. Są podane tylko odstępy między kursami, więc przychodząc na przystanek nie wiesz na dobrą sprawę, kiedy pojawi się kolejny autobus. Za to metro jest zorganizowane wprost idealnie.
-
Czy są jakieś rzeczy, które szokowały Cię w Rosji?Ula: Jestem osobą, którą dość trudno zszokować, tak myślę. Na pewno zdziwiła mnie liczba imigrantów zarobkowych z byłych republik radzieckich. Zamiłowanie Rosjan do stosowania skrótów też zadziwia do dziś :) A z bardziej przyziemnych spraw niezmiennie szokują mnie ceny wyrobów cukierniczych. Jestem typowym łasuchem i przywykłam, że niemal w każdym sklepie można kupić dobre ciastka, ciasteczka, batoniki. Tutaj dobre wyroby cukiernicze, torciki, ptysie, eklery to niemal luksus. Ceny są bardzo wysokie i niczym nie objaśnione. Ale były też pozytywne niespodzianki, np. wysoka jakość wyrobów mlecznych, doskonałe śmietany, które chce się jeść łyżkami, albo niesłychane ilości różnych rodzajów miodu (jarzębinowe, kolendrowe, malinowe, chabrowe, jabłoniowe, miód dzikich pszczół). Wszystkich miodowych smaków nie jestem nawet w stanie spamiętać i za każdym razem, jestem oczarowana możliwościami tych sprytnych pszczółek.
-
Czy są jakieś zajęcia dzięki którym łatwiej było Ci się przyzwyczaić do nowego kraju?Ula: Lubię szyć i dziergać na szydełku. Te zajęcia pomagają mi przywyknąć i oderwać myśli od codzienności. A nastrój zawsze poprawia mi wyprawa po nowe tkaniny lniane, których jest tu ogromny wybór, albo spacer po parku, po mieście. Odległości tu są znaczne, więc po takiej wyprawie zawsze jestem umęczona i nie w głowie mi wtedy myśleć, że jestem daleko od domu :)
-
Czy od zawsze mieszkałaś tam, gdzie mieszkasz?
-
Dlaczego założyłaś bloga?Ula: Bloga założyłam niedawno, bo w tym roku. Z zamiarami założenia też nie nosiłam się zbyt długo. I choć do pisania ciągnęło mnie zawsze, to nigdy nie sądziłam, że będzie to właśnie blog. Założyłam go z miłości do lnu, lnianych tkanin i z chęci zapoznania innych z tym niezwykłym, cennym, zdrowym i nieco niedocenianym u nas materiałem. To taka moja misja. A jak będzie się ona rozwijać, zobaczymy.
9. Czy znasz jakieś ciekawe zwyczaje albo tradycje, których nie ma w Polsce, a są w Rosji?
Ula: Rosja jest dość podobna do
Polski pod względem mentalności, zwyczajów i religii. Może tylko tutaj
wszystko jest mocniej wyrażone. Zwyczajów jest tyle, że niemożliwe
zebrać je wszystkie i opisać w jednym akapicie. Bardzo żywą tradycją, o
której u nas już dawno zapomniano są spasy, np.spas jabłkowy. Jest to
dzień, kiedy święci się jabłka (ale tez inne owoce). Uważa się, że od
spasu jabłka są już dojrzałe i można je spożywać. Nie zapomina się też o
zmarłych. Obowiązkowo na każdym grobie (nawet najstarszym i najbardziej
opuszczonym) ludzie zostawiają jabłka. Jest też spas miodowy i zbożowy
symbolizujący koniec żniw. To co jeszcze zwraca uwagę przyjezdnych
biorących udział w przyjęciach, świętach, urodzinach, to toasty. Toasty
na imprezie wznoszą niemal wszyscy po kolei, mówią długo, kwieciście i
co ważne, lubią to robić :) Zdziwić Polaków, może też zwyczaj nakrywania
głowy przez kobiety w cerkwi. Podobnie, do cerkwi kobieta nie wchodzi w
spodniach, tylko spódnica za kolano, albo dłuższa. To zdecydowanie i
tradycja, i wymóg. Chustkę na głowę zakładają i dorosłe kobiety i
całkiem malutkie dziewczynki. Chustka praktycznie zawsze zawiązana jest
na ruski sposób, wygodnie i tak by nie spadała z głowy. Nikt tutaj się
temu nie dziwi, wręcz przeciwnie. Kobiety w chustkach można spotkać
bardzo często i na ulicach. Chustki są po prostu bardziej popularne od
czapek, wygodne, odpowiednio zawiązane osłaniają głowę, uszy i szyję.
Co myślicie o takich wywiadach? Dodawać je częściej na bloga? Piszcie w komentarzach :)
Wszystkie wywiady, które były przeprowadzone i które pojawią się w przyszłości znajdują się w zakładce Wywiady
Co myślicie o takich wywiadach? Dodawać je częściej na bloga? Piszcie w komentarzach :)
Wszystkie wywiady, które były przeprowadzone i które pojawią się w przyszłości znajdują się w zakładce Wywiady
Kolejny bardzo dobry wywiad! :-))
OdpowiedzUsuńhttp://nataliazarzycka.blogspot.com/
Bardzo fajny wywiad :))
OdpowiedzUsuńhttp://wikimaniaa.blogspot.com/
Super sie czyta :)
OdpowiedzUsuńPs. Zapraszam do mnie ;)
Uwielbiam Twoje wywiady ♥
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tymi wywiadami, kolejny na Twoim koncie udany :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na konkurs.
Mam prośbę, klikniesz u mnie w najnowszym poście?
http://fashionelja.pl